niedziela, 5 stycznia 2014


           Hipoteza "firewalli czarnych dziur" została po raz pierwszy zaproponowana w 2012 r., ale niedawno ją rozbudowano. Rezultaty opisano w "Physical Review Letters", a artykuł spotkał się ze sporym zainteresowaniem środowiska naukowego.

          "To najlepsze, co zdarzyło się w fizyce od dłuższego czasu. Ta teoria jest jak trzęsienie o sile 9 w 10-stopniowej skali. To najbardziej zaskakująca rzecz, która wydarzyła się podczas całej mojej kariery naukowej" - powiedział Raphael Bousso z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.


           Obowiązujące de zakładały, że przestrzeń horyzontu zdarzeń czarnej dziury (miejsca, po przekroczeniu którego z nie można z czarnej dziury uciec) jest gładka. Gdyby jakiejś osobie udało się przekroczyć granicę horyzontu zdarzeń, nawet nie zauważyłaby tego. Ani dla niej, ani dla zewnętrznego obserwatora nic by się nie zmieniło. Zgodnie z hipotezą "firewalli czarnych dziur" jest zupełnie inaczej.

           "To paradoks. Dotychczas sądziliśmy, że pewne rzeczy są prawdziwe, ale wszystkie nie mogą być jednocześnie prawdziwe" - powiedział Joseph Polchinski z Kavli Institute for Theoretical Physics, jeden z głównych twórców nowej teorii.

            Zespół naukowy pod kierownictwem Polchinskiego wykoncypował, że horyzont zdarzeń wcale nie jest gładką, niezauważalną granicą. Według nowej hipotezy na granicy horyzontu zdarzeń istnieje coś na kształt pola energetycznego nazywanego przez naukowców firewallem. Ten firewall wyznacza koniec czasoprzestrzeni. 

           "Wszystko, co trafi w tę ścianę, rozpada się na podstawowe składniki. Ten firewall wyznacza kres czasoprzestrzeni" - dodał Polchinski.

           Początkowo wielu fizyków sprzeciwiało się teorii firewalli, ale do tej pory nikomu nie udało się znaleźć w niej żadnej luki. Od czasu zaproponowania teorii w ubiegłym roku pojawiło się już ponad 100 prac na jej temat.

        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz