piątek, 24 stycznia 2014

W naszej galaktyce największa, przebijająca wszystkie inne czarne dziury jest Sagittarius A* w gwiazdozbiorze Strzelca. Badania ostatnich lat wykazały, iż w obszarze Sgr A* o średnicy 20 mln. km (ok. 25 Słońc) skoncentrowana jest masa do 4 mln. mas Słońca - jest to supermasywna czarna dziura.

Rekordzistki osiągają miliardy mas Słońca. Rotując ściągają one materię z otoczenia, która za sprawą momentu pędu tworzy dysk akreacyjny, w którym materia nagrzewa się i intensywnie promieniuje w całym zakresie widma elektromagnetycznego.

Czasami w galaktykach aktywnych lub układach podwójnych powstają dżety - strumienie plazmy, wyrzucane z ogromną prędkością wzdłuż osi rotacji czarnej dziury.
Jak już powiedziano - w przyrodzie musi być zachowana równowaga, a przeciwieństwem czarnych dziur są białe dziury. Ale czy takie twory faktycznie istnieją? Teoretycznie równanie OTW Einsteina dopuszcza istnienie białych dziur, chociaż dotychczas ich fizycznego istnienia nie stwierdzono. Jest to więc obiekt czysto matematyczny - ale przypomnijmy, że jeszcze stosunkowo niedawno takimi były czarne dziury.

Tak jak czarna dziura "pożera" otoczenie, tak biała dziura "wypluwa" materię.

Jednak w przypadku niektórych modeli białych dziur pojawia się pewien problem - w przypadku ciągłej jej aktywności, po pewnym czasie wokół niej powinna się pojawić olbrzymia masa oddziałująca grawitacyjnie. Stąd wniosek, iż najprawdopodobniej białe dziury są wyjątkowo niestabilne, kończąc "życie" w czarnej dziurze.
 
Czy jednak biała dziura mogła być początkiem naszego wszechświata? Mogłoby to tłumaczyć gwałtowną kosmiczną inflację (rozszerzanie się młodego wszechświata).

Istnieją teorie (jak dotychczas niesprawdzalne), iż w czasie powstawania czarnych dziur, w ich wnętrzu rodzą się białe dziury - następuje wielki wybuch i powstaje nowy wszechświat. W tym momencie wewnętrzne połączenie czarnej dziury z białą tworzy swoisty tunel czasoprzestrzenny, łączący dwa wszechświaty. Inną wersją takiego tunelu jest przypadek połączenia dwóch punktów zakrzywionej czasoprzestrzeni jednego Wszechświata, który działałby jak skrót. Tunele takie byłyby też sposobem na podróżowanie w czasie.
 
Hipoteza tuneli czasoprzestrzennych jest wnioskowana na gruncie OTW. Nad ich istnieniem zastanawiali się już Albert Einstein i Nathan Rosen - stąd też nazwa "most Einsteina-Rosena".

John Wheeler, amerykański fizyk wykazał, iż tunele czasoprzestrzenne są niestabilne i w 1957 r. zaproponował nazwę "wormhole", która ogólnie się przyjęła.

W późniejszym okresie, m.in. dzięki rozważaniom Kipa Thorne'a i poszukiwaniu alternatywnych rodzajów tuneli czasoprzestrzennych okazało się, iż do ich ustabilizowania potrzebna jest materia o właściwościach antygrawitacyjnych. Rozważano również powstawane tuneli przestrzennych w skali kwantowej.
 
Czy zatem tunele czasoprzestrzenne naprawdę istnieją, czy pozostaną tylko w analizach matematycznych i na kartach literatury SF? I równie ważne pytanie - czy podróż takimi tunelami będzie choćby teoretycznie możliwa, biorąc pod uwagę, iż zgodnie z dzisiejszym stanem wiedzy, ciało w momencie zbliżenia się do czarnej dziury, nim przekroczy horyzont zdarzeń zostaje rozerwane grawitacyjnie na molekuły?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz